Archiwa kategorii: O pijanych

Sąsiad mówi do bacy:
– Baco, tam za stodołą, na waszych deskach, chłopaki gwałcą waszą córkę!
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechnięty i mówi:
– Aaaaa… wiedziołem, ze żartowołeś, to wcale nie moje deski.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: +1 (from 1 vote)

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
– Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
– Siano.
– Czemu tak cicho mówicie?
– Żeby koń nie usłyszał!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
– Baco, drzwi w domu nie macie?!!! – Krzyczy na niego sprzedawczyni.
– Mom, i taką cholerę jak wy, tyz mom!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: +1 (from 1 vote)

Na ostry dyżur przywożą górala ciężko pobitego, a ten na noszach zwija się ze śmiechu. Lekarz pyta:
– I z czego się pan tak śmieje? Szczęka złamana, cztery żebra też, oko wybite?
Góral na to:
– Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc poślubną, a ja mam jego jaja w kieszeni!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

– Baco, czym zabiliście sąsiada?
– A synecką, Wysoki Sądzie…
– Wieprzową, czy wołową?
– Kolejową…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

– Baco, co robicie?
– Uwozom!
– Na co?
– Cobyk nie spod!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź na której siedzi, przechodzi turysta:
– Baco spadniecie!
– Ni, nie spadnę!
– Spadniecie!
– Ni!
– No mówię wam, że spadniecie!
– Eeee, ni spadnę!
Nie przekonawszy bacy Turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzy za znikającym w oddali turystą i zdziwiony rzekł:
– Prorok jaki, czy co?

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Turysta do bacy:
– Ile kosztuje ten pies??
– Sto milionów.
– Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
– Sprzedaliście psa??
– Tak. Za dwa koty po 50 milionów…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Sędzia do górala:
– Ile macie dochodów?
– Wysoki sądzie, do chodów to ja mom dwie nogi, ale obie kipskie.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
– A co to panocku, za znacek z psodu?
– To? – mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa – to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafię.
– Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
– A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik…
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się „w celowniku”, ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę potem baca się odzywa:
– Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go w ogóle nie trafili.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)