Biedny chasyd przychodzi z płaczem do cadyka i skarży się:
— Rabbi, zbliża się Pascha, a ja nie mam złamanego grosza na macę.
— Nie martw się przedwcześnie, dobry człowieku — uspokaja go rabbi. — Na pewno będziesz miał macę!
Chasyd wraca uspokojony do domu. Mija tydzień, dwa, święto za pasem, a pieniędzy ani widu, ani słychu. Nieszczęśliwiec sprzedaje, zatem jedyny srebrny lichtarz i kupuje macę.
Po święcie chasyd zwraca się do cadyka z wyrzutem:
— Nie gniewajcie się, rabbi, ale wasze słowa nie okazały się prawdziwe. Musiałem aż sprzedawać świecznik szabasowy, żeby kupić macę.
Cadyk na to:
— I ty śmiesz wątpić w prawdziwość moich słów? Czyż nie mówiłem ci, że będziesz miał macę?!