Ok godz. 16:00 młoda kobieta zatrzymuje na Marszałkowskiej taksówkę:
– Proszę pana, na Okęcie, muszę zdążyć na samolot o 17:00.
– Ależ oczywiście, migusiem – odpowiada taksówkarz i „rusza z kopyta” Jadą tak 20 minut, 40 minut, taksiarz zwalnia coraz bardziej…
– Daleko jeszcze? – pyta kobieta – W tym momencie taksiarz wpada w panikę, gaz do dechy, kręci kierownicą
w lewo, w prawo, po czym kończy na drzewie. Odwraca się i nagle wyraz przerażenia zastępuje ulga. O Boże jak się wystraszyłem. Pani wybaczy, ale to mój pierwszy dzień na taksówce, a przedtem dwadzieścia lat prowadziłem karawan…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)