Starszy Francuz poszedł do spowiedzi:
– Ojcze, na początku drugiej wojny światowej zapukała do moich drzwi piękna dziewczyna i poprosiła, żebym ją ukrył przed Niemcami. Ukryłem ją na strychu i nigdy jej nie znaleźli.
– To był wspaniały uczynek, nie powinieneś się z tego spowiadać.
– Niestety ojcze, ja byłem taki słaby, a ona taka piękna… Powiedziałem jej, że za schronienie na strychu musi spędzać ze mną każdą noc.
– No cóż, to były ciężkie czasy… Gdyby Niemcy odkryli, że ją ukrywasz z pewnością zabiliby cię i miałeś prawo się obawiać. Jestem pewien, że Bóg weźmie to pod uwagę i osądzi twoje uczynki sprawiedliwie.
– Dziękuję ojcze. To mi zdjęło kamień z serca. Czy mogę jeszcze o coś zapytać?
– Oczywiście, pytaj.
– Czy musze jej powiedzieć, że wojna już się skończyła?