Herszel wędrując po świecie wstąpił pewnego razu do oberży i natknął się tam na straszliwie skąpą gospodynię.
— Chciałbym coś zjeść…
— To niemożliwe — odpowiedziała karczmarka, zerkając na obszarpany chałat gościa — wszystko zjedzone.
— A co gotuje się tam w tym dużym garnku?
— Ech, to brudna bielizna.
— Więc pozwólcie przynajmniej spocząć. Jestem bardzo zmęczony.
— Spocznijcie sobie…
Pod wieczór skąpica wyszła do stajni. Ostropoler skorzystał ze sposobności, zajrzał do garnka, a znalazłszy tam pierogi z mięsem, zjadł je z wielkim apetytem. Potem szybko ściągnął ineksprymable, wrzucił je do gotującej się wody i zasiadł z powrotem na ławie.
Wróciła karczmarka i tknięta złym przeczuciem zdejmuje pokrywę z garnka
– Oj gdzie moje pierogi?! — wrzasnęła przeraźliwie, zamierzając się warząchwią na Herszla.
– Co za pierogi? – zdumiał się przybysz. — Kobieto, czy jesteś przy zdrowych zmysłach?! Przecież sama powiedziałaś, że w garnku gotuje się bielizna! Więc ja tam tylko dorzuciłem swoje brudne gacie…