Rabbi wynajął furmankę, która miała go przewieźć do pobliskiego miasteczka.
Przed serpentyną woźnica zwraca się do pasażera:
— Ulitujcie się nad moją chuderlawą szkapą i pomóżcie mi popychać wóz.
Rabbi spełnia życzenie bałaguły.
Kiedy droga zaczyna opadać w dół, woźnica znowu apeluje do rabina:
— Mam słabe hamulce u wozu Lepiej idźmy na piechotę!
Gdy przybyli na miejsce, rabbi zwraca się do furmana
wręczając mu umówioną kwotę:
Dlaczego ciebie wynająłem, to jasne — chciałem pojechać do miasteczka. Dlaczego ty się podjąłeś przewieźć mnie za półtora rubla, też jasne — ty i twoja rodzina musicie z czegoś żyć. Ale powiedz mi, na Boga: co ma z tym wszystkim wspólnego — koń?!