Pewna rodzinka z Zagłębia (Dąbrowskiego, czego skrajnym przykładem jest Sosnowiec) przeprowadziła się na Śląsk. Chłopaczek był nieszczęśliwy bardzo, bo go koledzy przezywali „gorolem”. W końcu wymyślił, że on nie chce być Gorol, tylko będzie od dzisiaj Hanysem. Od razu pobiegł pochwalić się mamie.
– Mamo! Ja nie jestem już gorolem, ja jestem Hanysem!
– Dobrze syneczku, ale porozmawiaj o tym z tatą, bo mi się obiad przypali.
Pobiegł więc do taty z tym samym tekstem i tata też go zbył. Usiadł więc w kącie i powiedział sobie:
– Dopiero 5 minut jest żech Hanysem, a już mie te Gorole wkur.ją!
Archiwa autora: dowcipy
W pewnym małżeństwie, on zawsze błyszczał w towarzystwie, a ona paliła każdy dowcip. Pewnego razu żona prosi by podsunął jej jakąś anegdotę lub zagadkę, bo i ona chce być zauważona. Na to mąż mówi:
– Zadzwonisz w kieliszek wstaniesz i powiesz: „Proszę Państwa co to jest długie czerwone i zatrzymuje się na T”, potem im powiesz o co chodziło.
Impreza… Ona wstaje, uderza w kieliszek i mówi:
– Proszę Państwa, co to jest długie czerwone i staje? – a mąż stuka ją łokciem i mówi ciekawe jak z tego teraz tramwaj zrobisz.
Super czadowa babeczka na dyskotece, oparta o bar, znudzona sączy drinka. W pewnym momencie patrzy, a na parkiecie pomyka sobie całkiem niezły koleś. Myśli sobie „jaki zajebisty typ, musze go trafić”. Dopija swoje i rusza na łowy. Podtańcowuje do gościa, ociera się o niego i rozpoczyna podstawowa gadkę uwodzenia:
– Ale pan ładnie tańczy.
Na co koleś gasi ja szybko:
– No i ch…
Panienka w szoku ofiary gwałtu odchodzi z powrotem do baru. Zamawia sobie drinka ale typ jest tak nieprzeciętny, że stwierdziła, iż musi go mieć. Wali wódę szybko i znów podbija do pięknisia z hasełkiem:
– Ale pan ładnie tańczy.
– No i ch…
Wraca jak niepyszna do baru, kupuje kolejnego drinka i już wie że tym razem jej się uda. Kończy pić i już całkiem nieźle ubzdryngolona próbuje po raz trzeci szczęścia. Podchodzi pewna do kolesia i prawie krzyczy mu w twarz:
– Ładnie pan tańczy.
– No i ch…
– Ale pan jest wulgarny.
– No i ch.. ale za to ładnie tańczę.
Otwierając nowe centrum handlowe pewien właściciel otrzymał wiązankę
kwiatów. Zastanowiła go zawartość dołączonego bileciku:
„Z wyrazami sympatii”.
Kiedy próbował odgadnąć od kogo mogą pochodzić te kwiaty – zadzwonił
telefon. Była to kwiaciarka, która przepraszała, ze przesłała
niewłaściwa wiązankę.
„Och, nie ma za co” – powiedział właściciel supermarketu – „Jestem
businessmanem, wiec wiem, ze takie rzeczy się zdarzają”.
„No tak, ale” – dodała kwiaciarka – „pańska wiązanka w wyniku tej
pomyłki została wysłana na pogrzeb”.
„Ciekawe. A co było napisane na bileciku?” – zapytał nasz rodzimy
businessman.
„Gratulacje z powodu nowej lokalizacji”.
Przychodzi facet do sklepu i mówi, że idzie na bal maskowy. Chciałby kupić
kostium Adama. Sprzedawczyni przynosi mu figowy listek.
– Za mały!
Przynosi większy.
– Także za mały!
Przyniosła jeszcze większy.
– Ten także za mały!
Wkur***na sprzedawczyni:
– Po co Panu te liście? Przerzuć Pan ch**a przez plecy i na balu będziesz
Pan przebrany za dystrybutor…