Biuro numerów w dużym mieście. Dzwoni klient.
– Poproszę numer telefonu do stacji benzynowej przy trasie wylotowej na Katowice.
– Sa dwie naprzeciwko siebie. O którą panu chodzi?
– O tę, w której się zatrzasnąłem w toalecie.
Archiwa autora: dowcipy
Czekałam w recepcji przed pierwszą wizytą u nowego dentysty, kiedy spostrzegłam jego dyplom wiszący na ścianie i odczytałam jego nazwisko. Nagle uprzytomniłam sobie, że przystojny, wysoki chłopak o tym samym nazwisku był w mojej klasie w szkole średniej 30 lat temu. Kiedy go ujrzałam, porzuciłam moje przypuszczenia. Ten łysiejący, siwy facet z wielkimi zmarszczkami na twarzy był za stary, żeby być moim kolegą z klasy. Kiedy badał moje zęby, spytałam, czy chodził do okolicznej szkoły średniej.
– Tak – odpowiedział.
– Kiedy pan skończył?
– W 1978 roku.
– Rany, byłeś w mojej klasie! – wykrzyknęłam.
Przyjrzał mi się bardziej i spytał:
– A czego pani uczyła?
Pewne plemię afrykańskie nawiedziła okrutna susza. Padając z pragnienia udali się do plemiennego szamana z prośba o pomoc. Szaman ów wyszedł z lepianki i patrząc po tłumie współplemieńców pyta:
– Kto ma wodę?
Nikt się nie zgłasza to powtarza:
– Kto ma trochę wody?
Nieśmiale zgłasza się jeden z członków plemienia i podając bukłak wody mówi:
– Ja mam jeszcze trochę.
Szaman niewiele myśląc wylał wodę do miseczki, ściągnął koszulę i zaczął ją prać. Mieszkańcy wioski patrzyli ze zgrozą. Wyjął koszulę z wody, wykręcił i wodę wylał w krzaki. Znowu pyta:
– Kto ma jeszcze jakąś wodę?
Kolejny osobnik podając mu bukłak mówi:
– Mnie zostało jeszcze pół…
Szaman wziął wodę, wlał do miski i wypłukał koszulę. Wodę wylał, a koszulę powiesił na sznurku.
Kiedy mieszkańcy wioski chcieli się na niego rzucić zaczęły napływać ciężkie chmury i rozpadał się deszcz.
Szaman na to:
– Zawsze, kurwa, pada, jak pranie zrobię…
Starszy ale dobrze zbudowany facet siedział sobie w przydrożnym barku i jadł obiadek. Do knajpy weszło trzech motocyklistów… skóry… długie pióra… mordy kaprawe… jednym słowem Hells Angels… widać było, że szukają zaczepki… Pierwszy z nich przechodząc koło stolika staruszka zgasił cygaro w jego szarlotce… drugi napluł mu do kawy… a trzeci wywalił talerz z jego obiadem do góry nogami.
Facet nie zareagował na zaczepkę… podszedł do barmanki… szybko zapłacił i równie szybko ulotnił się z baru ….
Harleyowcy rozsiedli się i zamówili browary. Po chwili barmanka przyniosła kufle i postawiła na stole… wtedy jeden z nich zagadnął :
– Hej laska… widziałaś tego frajera? Zmył się momentalnie… ciota nie facet!
Barmanka na to:
– Noo… kierowca też z niego kiepski…
– Czemu?
– Widziałam przed chwilą przez okno jak swoim truckiem rozjechał trzy motory…