Archiwa kategorii: O Żydach

Nie gniewajcie się, Żydzi, ale słowo daję, przekonałam się…

—     Nie gniewajcie się, Żydzi, ale słowo daję, przekonałam się, ilekroć nie odmówię wieczornej modlitwy, zawsze coś niecoś zarobię na jarmarku.

—       A jak odmawiasz?

—      Widzicie, no… tego jeszcze nie wybadałem…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Chana powiła pierworodnego syna…

Chana powiła pierworodnego syna.

Wieczorem schodzą się goście. Aby ustrzec noworodka od uroków, rodzice usuwają kołyskę w ciemny kąt pokoju i za­miast dziecka przykrywają kołderką starą, poczciwą psinę.

Jednakże leciwa sąsiadka Pesel nie może przemóc ciekawo­ści, odkrywa rąbek kołderki, wysila oczy i stwierdza ochryp­łym głosem:

Żeby nam zdrów był! Wykapany ojciec!…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Woźnica Ajzyk targuje na rynku konia….

Woźnica Ajzyk targuje na rynku konia.

—            Weź pan tego konia — namawia go handlarz. — Ten gniady potrafi galopować siedem mil bez przestanku…

A na co mi taki koń? — dziwi się Ajzyk. — Ja miesz­kam tylko o trzy mile stąd…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Woźnica zebrał kilku pasażerów, aby ich przewieźć do sąsiedniego miasteczka…

Woźnica zebrał kilku pasażerów, aby ich przewieźć do sąsiedniego miasteczka. Zanim ruszył w drogę, zwrócił się do nich z następującym przemówieniem:

—            Gdy droga zacznie piąć się w górę, sami chyba zleziecie z wozu, albowiem Pan Bóg przykazał litować się nad zwierzętami. Z góry zaś, co ja tam będę mówił, sami wiecie, jak przyjemnie się chodzi! A i po równej drodze miło jest po spacerować w cieniu drzew…

—             Aj, aj! — niepokoją się pasażerowie. — Kiedy będzie­my siedzieć na wozie?!

—           Co znaczy, kiedy? — zdziwił się furman. — Jak zatrzy­mamy się, żeby nakarmić konie, wtedy sobie wszyscy siądziecie na wozie jak jacy hrabiowie!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Na rynku w Stanisławowie, wśród mrowia ludzi, stoi szewc Aron Kapłan…

Na rynku w Stanisławowie, wśród mrowia ludzi, stoi szewc Aron Kapłan: raz łapie się za głowę, to znowu sięga nerwo­wo do kieszeni. Lamentuje:

—             Gewałt! Okradli mnie! Zarżnęli, zamordowali!… Dziś jeszcze miałem pieniądze w kieszeni! Na pewno w kieszeni! Gdzie moje pieniądze?!

—            Panie Aron — odzywa się ktoś z tłumu — przeszukaj pan jeszcze raz kieszenie!

Aron szybkimi, nieskładnymi ruchami obmacuje odzież.

—       Ni ma, niii ma!

—          Panie Aron — zauważył ktoś — a nie zajrzał pan jeszcze do tylnej kieszeni spodni!

 

Kapłan spojrzał złowrogo na mówiącego:

Też pomysł! Jak ja tam mogę zaglądać? Jeżeli zajrzę I też ta ich nie będzie, to ja już zupełnie przepadłem…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Znałem we Lwowie pewnego studenta medycyny…

Znałem we Lwowie pewnego studenta medycyny, byłego ucznia jeszubotu, który twierdził, że lepiej być chorym na płuca niż milionerem.

—       Dlaczego?

—      Bo milionerzy umierają wszyscy, a chorych na płuca

umiera tylko trzydzieści siedem procent.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Ojciec uczonego młodzieńca przechwala się przed…

 

Ojciec uczonego młodzieńca przechwala się przed sąsia­dami:

—    Mój syn poślubił bogatą dziewczynę.

—    Przecież ona nie ma ani grosza posagu?!

—            To prawda. Ale widzicie, Talmud poucza nas, że do­bra żona to połowa majątku, i Talmud poucza, że piękna żo­na to też połowa majątku. A zatem do kupy biorąc — to ca­ły majątek.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Dwóch uczniów jeszubotu dyskutuje…

Dwóch uczniów jeszubotu dyskutuje:

– Powiedz mi, Jonasz, co byś wolał mieć — sześć córek czy sześć milionów?

– Co za głupie pytanie! Naturalnie, że sześć milionów.

– Fałszywe rozumowanie. Gdybyś miał sześć milionów, to chciałbyś mieć więcej, lecz gdybyś miał sześć córek, to już

na pewno nie chciałbyś mieć więcej.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Rabbi wynajął furmankę, która miała go przewieźć do pobliskiego miasteczka…

clip_image002

Rabbi wynajął furmankę, która miała go przewieźć do pobliskiego miasteczka.

Przed serpentyną woźnica zwraca się do pasażera:

—             Ulitujcie się nad moją chuderlawą szkapą i pomóżcie mi popychać wóz.

Rabbi spełnia życzenie bałaguły.

Kiedy droga zaczyna opadać w dół, woźnica znowu apeluje do rabina:

—     Mam słabe hamulce u wozu Lepiej idźmy na piechotę!

Gdy przybyli na miejsce, rabbi zwraca się do furmana

wręczając mu umówioną kwotę:

Dlaczego ciebie wynająłem, to jasne — chciałem poje­chać do miasteczka. Dlaczego ty się podjąłeś przewieźć mnie za półtora rubla, też jasne — ty i twoja rodzina musicie z czegoś żyć. Ale powiedz mi, na Boga: co ma z tym wszyst­kim wspólnego — koń?!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Do bogacza małomiasteczkowego przybiega sąsiad z nowiną:…

Do bogacza małomiasteczkowego przybiega sąsiad z nowiną:

– Reb Chaim, radujcie się! Nasz wielebny rabbi zapowiedział, ze Mesjasz zjawi się lada dzień!

Uchowaj nas Boże od takiego nieszczęścia! — przeraził się bogacz. — Pomyślcie tylko: wszyscy moi umarli krewi wstaną z grobów i zwalą mi się na głowę,,.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)