— Nie gniewajcie się, Żydzi, ale słowo daję, przekonałam się, ilekroć nie odmówię wieczornej modlitwy, zawsze coś niecoś zarobię na jarmarku.
— A jak odmawiasz?
— Widzicie, no… tego jeszcze nie wybadałem…
Chana powiła pierworodnego syna.
Wieczorem schodzą się goście. Aby ustrzec noworodka od uroków, rodzice usuwają kołyskę w ciemny kąt pokoju i zamiast dziecka przykrywają kołderką starą, poczciwą psinę.
Jednakże leciwa sąsiadka Pesel nie może przemóc ciekawości, odkrywa rąbek kołderki, wysila oczy i stwierdza ochrypłym głosem:
Żeby nam zdrów był! Wykapany ojciec!…
Woźnica zebrał kilku pasażerów, aby ich przewieźć do sąsiedniego miasteczka. Zanim ruszył w drogę, zwrócił się do nich z następującym przemówieniem:
— Gdy droga zacznie piąć się w górę, sami chyba zleziecie z wozu, albowiem Pan Bóg przykazał litować się nad zwierzętami. Z góry zaś, co ja tam będę mówił, sami wiecie, jak przyjemnie się chodzi! A i po równej drodze miło jest po spacerować w cieniu drzew…
— Aj, aj! — niepokoją się pasażerowie. — Kiedy będziemy siedzieć na wozie?!
— Co znaczy, kiedy? — zdziwił się furman. — Jak zatrzymamy się, żeby nakarmić konie, wtedy sobie wszyscy siądziecie na wozie jak jacy hrabiowie!
Na rynku w Stanisławowie, wśród mrowia ludzi, stoi szewc Aron Kapłan: raz łapie się za głowę, to znowu sięga nerwowo do kieszeni. Lamentuje:
— Gewałt! Okradli mnie! Zarżnęli, zamordowali!… Dziś jeszcze miałem pieniądze w kieszeni! Na pewno w kieszeni! Gdzie moje pieniądze?!
— Panie Aron — odzywa się ktoś z tłumu — przeszukaj pan jeszcze raz kieszenie!
Aron szybkimi, nieskładnymi ruchami obmacuje odzież.
— Ni ma, niii ma!
— Panie Aron — zauważył ktoś — a nie zajrzał pan jeszcze do tylnej kieszeni spodni!
Kapłan spojrzał złowrogo na mówiącego:
Też pomysł! Jak ja tam mogę zaglądać? Jeżeli zajrzę I też ta ich nie będzie, to ja już zupełnie przepadłem…
Ojciec uczonego młodzieńca przechwala się przed sąsiadami:
— Mój syn poślubił bogatą dziewczynę.
— Przecież ona nie ma ani grosza posagu?!
— To prawda. Ale widzicie, Talmud poucza nas, że dobra żona to połowa majątku, i Talmud poucza, że piękna żona to też połowa majątku. A zatem do kupy biorąc — to cały majątek.
Dwóch uczniów jeszubotu dyskutuje:
– Powiedz mi, Jonasz, co byś wolał mieć — sześć córek czy sześć milionów?
– Co za głupie pytanie! Naturalnie, że sześć milionów.
– Fałszywe rozumowanie. Gdybyś miał sześć milionów, to chciałbyś mieć więcej, lecz gdybyś miał sześć córek, to już
na pewno nie chciałbyś mieć więcej.
Rabbi wynajął furmankę, która miała go przewieźć do pobliskiego miasteczka.
Przed serpentyną woźnica zwraca się do pasażera:
— Ulitujcie się nad moją chuderlawą szkapą i pomóżcie mi popychać wóz.
Rabbi spełnia życzenie bałaguły.
Kiedy droga zaczyna opadać w dół, woźnica znowu apeluje do rabina:
— Mam słabe hamulce u wozu Lepiej idźmy na piechotę!
Gdy przybyli na miejsce, rabbi zwraca się do furmana
wręczając mu umówioną kwotę:
Dlaczego ciebie wynająłem, to jasne — chciałem pojechać do miasteczka. Dlaczego ty się podjąłeś przewieźć mnie za półtora rubla, też jasne — ty i twoja rodzina musicie z czegoś żyć. Ale powiedz mi, na Boga: co ma z tym wszystkim wspólnego — koń?!
Do bogacza małomiasteczkowego przybiega sąsiad z nowiną:
– Reb Chaim, radujcie się! Nasz wielebny rabbi zapowiedział, ze Mesjasz zjawi się lada dzień!
Uchowaj nas Boże od takiego nieszczęścia! — przeraził się bogacz. — Pomyślcie tylko: wszyscy moi umarli krewi wstaną z grobów i zwalą mi się na głowę,,.