Smok Zdzisiek zjadł dziś 10 dziewic.
Lekarz powiedział mu, że potrzebuje więcej błonnika.
Archiwa kategorii: Różne
– Jest ojciec?
– Jest. – odpowiada szeptem dziecko.
– To poproś go.
– Nie mogę. – szepcze dziecko.
– Dlaczego?
– Bo jest zajęty. – szepcze dalej.
– A mama jest?
– Jest.
– To poproś mamę.
– Nie mogę. Też jest zajęta.
– A czy oprócz mamy i taty jest jeszcze ktoś w domu?
– Tak, policja. – potwierdza nadal szeptem maluch.
– No to poproś pana policjanta.
– Nie mogę, jest zajęty.
– Czy jeszcze ktoś jest w domu?
– Straż pożarna, ale pan strażak też jest zajęty.
– Powiedz mi dziecko, co oni wszyscy robią u was w domu?
– Szukają.
– Kogo?
– Mnie…
James Bond, agent 007 wchodzi do knajpy, siada przy barze i zamawia wódkę Martini, wstrząśniętą, nie mieszaną. Rozgląda się uważnie po lokalu i spostrzega wprost nieprzeciętnej urody kobietę, siedzącą przy stoliku w drugim końcu baru pzy ścianie. Nie podchodzi jednak do niej tylko wyminiają spojrzenia. Nieznajoma nie wytrzymała jednak długo, podeszła do Bonda i przedstawiła się. James skinął głową i powiedział:
– Jestem Bond, James Bond…
Widząc, że dalsza rozmowa się nie klei, kobieta zaczepia Bonda i mówi:
– Ale masz extra zegarek.
Bond popatrzył…
– Ten zegarek pokazuje mi to, czego ludzkie oko nie widzi!
Kobieta ze zdziwieniem:
– Jak to jest możliwe?!
Bond:
– Pokażę pani… o, na przykład widzę, że pani nie ma na sobie majtek…
Kobieta patrzy z lekkim uśmiechem i mówi:
– Ten zegarek jest chyba zepsuty, bo ja akurat mam na sobie majtki!
Bond lekko zmieszany, podwija rękaw, puka w szybkę zegarka i mówi:
– O cholera! znowu spieszy się o godzinę!
Mąż pyta żonę:
– Co to jest: długie, czerwone i często staje?
– Ty świntuchu! – woła oburzona kobieta.
– Ha! ha! Tramwaj! – śmieje się tryumfalnie mąż.
Za kilka dnie na przyjęciu żona postanowiła opowiedzieć ten sam dowcip.
– Co to jest: długie, czerwone i często się pręży?
Mąż pod nosem mruczy do kolegi:
– Ciekawy jestem, jak ona z tego tramwaj zrobi?
Uciekają partyzanci, gonią ich Niemcy. Wpadli do obory, patrzą skóra leży na słomie, no to bach, Franek poszedł w przód, Józek w tył i udają krowę. Niemcy wpadli do obory, zobaczyli wychudzone zwierzę, a że to gospodarny naród, to postanowili coś z tym zrobić. Franek (ten z przodu) z przerażeniem szepce do Józka:
– Jezus Maria, oni kubeł siana niosą, co robić?
– Jedz Franiu jedz, bo się wyda!
Wściekły Franiu zeżarł co mu dali i widzi, że idą z dokładką!
– Jezus Maria, oni drugi kubeł siana niosą, co robić?
– Jedz Franiu jedz, bo się wyda!
Zeżarł, a za chwilę:
– Rany Boskie oni z wiadrem wody idą!!!, co robić?
– Pij Franiu pij, bo i wyda!!!
Wpił, i jak głupi rechocze. Pyta się Józek:
– Ty Franek z czego tak rechoczesz?
– Trzymaj się mocno Józiu!!! Oni byka prowadzą!!!….