Swego czasu Jan Himilsbach miał propozycję zagrania w zachodnim filmie. Był jednak pewien warunek angażu: aktor musiał opanować język angielski. Ponieważ początek zdjęć był jeszcze sprawą bardzo odległą, nauczenie się języka w przynajmniej podstawowym zakresie było całkiem realne. Po długim namyśle Jasiu jednakże odmówił. Kiedy znajomi pytali go o powody tak niecodziennej decyzji (w końcu rola w filmie na Zachodzie to nie było za komuny w kij dmuchał), aktor wypalił szczerze:
– Pomyślcie sami – ja się nauczę angielskiego, a oni jeszcze gotowi odwołać produkcję filmu. I co wtedy? Zostanę jak głupi z tym angielskim…
Archiwa kategorii: Różne
Z powodu notorycznego alkoholizmu Himilsbacha, żona wychodząc na miasto zamykała Jaśka w domu, bez kluczy. Niestrudzony w pijaństwie Jasiek wszedł jednak w układy z listonoszem. Wypatrywał go w oknie, a gdy ten nadchodził rzucał mu kasę na flaszkę. Listonosz z gorzałą przychodził pod drzwi Himilsbachów, pukał i otwierał flaszkę. Jasiek przez dziurkę od klucza wysuwał cienki wężyk i doił.
Od śmierci Maklakiewicza – Himilsbach coraz rzadziej pojawiał się w Alejach (chodzi o „Spatif”). Był schorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojej charakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził z trudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość „Spatifu”, wyznaczył mu więc alkoholowy limit – sto gram dziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczył Himilsbacha w stanie wskazującym na spożycie większej ilości.
– Jasiu! A nasza umowa – karcił aktora – miałeś poprzestać na stu gramach?!
– A ty myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? – spokojnie odparował Himilsbach.
Janowi Himilsbachowi absurd towarzyszył od początku – w metryce jego urodzenia pijana urzędniczka wpisała nieistniejącą datę 31 listopada. Inni mówią, że za pomyłkę odpowiada ojciec naszego bohatera, który po intensywnym świętowaniu narodzin syna nie mógł sobie przypomnieć właściwej daty. Tak czy siak – zawinił alkohol. Sam Himilsbach mówił zawsze ze zdziwieniem: „Jeden dzień w tą, jeden dzień w tamtą, co za różnica”?
Swego czasu w „Spatifie” do toalety wtacza się nieźle wstawiony Janek. Załatwiwszy swoją sprawę, zostawia babci klozetowej na tacy banknot o zdecydowanie zbyt dużym nominale. Spostrzegłszy to babcia wybiega za aktorem:
– Panie Janku, ale to za dużo, pan się pomylił, oddaję, ja jestem uczciwa…
– I dlatego tu, kurwa, siedzisz – skwitował Himilsbach.