Archiwa kategorii: O Żydach

Kupiec, który w poszukiwaniu towarów przvbvł do…

Kupiec, który w poszukiwaniu towarów przvbvł do woje­wódzkiego miasta, po pięciu dniach spotyka na ulicy swego sąsiada.

  • Dzień dobry. Co tam nowego w naszym miasteczku?

  • Nowego? Nic.

  • Jak to? W ciągu pięciu dni nie zdarzyło się nic no­wego?

  • Czy ja wiem… Przejechali pieska.

  • Przejechali pieska… A kto jechał? Furmanka, samochód, rower?

  • Jechała straż ogniowa.

  • Aj. aj, aj! A gdzie się paliło?

  • Na ulicy Brukowej.

  • Przecież tam jest dom mojego teścia!

  • Właśnie dom twego teścia spalił się do szczętu.

  • Na litość boską! Jak to się stało?!

  • Całkiem zwyczajnie. Twój teść błogosławionej pamięci, umarł. Zapalono u wezgłowia świecę i od niej zajął sie sufit…

  • Gwałtu! Gdy wyjeżdżałem, teść mój cieszył się najlep­szym zdrowiem!

  • I jakże nie miał umrzeć, skoro twoja żona uciekła z ofi­cerem…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Rozmowa dwóch Żydów:

Rozmowa dwóch Żydów:

  • Słyszałem, że twoja żona niebezpiecznie zachorowała?

  • Niebezpiecznie — to przesada! Niebezpieczna jest ona

jedynie wtedy, gdy cieszy się dobrym zdrowiem…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Pewien Żyd galicyjski, bogacz małomiasteczkowy, mawiał…

Pewien Żyd galicyjski, bogacz małomiasteczkowy, mawiał:

—            Od czasu do czasu odwiedzam lekarza — doktor też mu­si żvć! Następnie z receptą udaję się do apteki — pigularz też musi żyć! Potem wylewam lekarstwo do rynsztoka — ja też muszę żyć!

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Z PRZEKONANIA

 

Profesor petersburskiego uniwersytetu Daniel Chvolson zapytany przez Żyda, dlaczego się ochrzcił, miał odpowie­dzieć:

— Chrzciłem się z bezwzględnego przekonania. Bom do­szedł do bezwzględnego przekonania, ze lepiej być profeso­rem w Petersburgu, aniżeli nauczycielem religii żydowskiej (to jest „mełamedem”) gdzieś w Szkłowie.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

CO LEPIEJ?

Do bogatego fabrykanta w Berlinie, znanego antysemity, przyjeżdża kupiec z Gródka, celem zakupienia towarów dla swego nowo otworzonego sklepu. Fabrykant poznaje w nim Żyda i daje od razu folgę swym żydożerczym uczuciom:

—            Zdaje mi się, że dopiero w zeszłym roku byłeś pan u mnie i prosiłeś o jałmużnę? A dziś już otworzyłeś własny sklep?

—            U nas zawsze tak — odpowiada Żyd z Gródka. — My naprzód idziemy na żebry, a potem otwieramy sobie sklep. A wy — przeciwnie, naprzód otwieracie sklep, a potem idzie­cie na żebry.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

REWIROWY W MOSKWIE

 

W Moskwie na ulicy stali dwaj Żydzi, zajęci rozmową o bardzo poważnym interesie. Jeden z nich był „koszerny”, to jest miał prawo zamieszkiwania w stolicy, a drugi — nie­stety — tego prawa nie posiadał.

Nagle widzą, że zbliża się do nich rewirowy.

—     Jestem zgubiony! — szepnął przerażony Żyd bez praw.

—            Nie bój się — uspokaja go drugi. — Stój na miejscu, ja zaś ucieknę…

I zaczął sam uciekać co sił starczyło.

Rozumie się, że rewirowy puścił się za nim w pogoń i po pewnym czasie złapał go.

—       Paszport Żydzie! — krzyczy rewirowy.

Żyd spokojnie pokazuje swój paszport, dujący mu prawo na legalne przebywanie w Moskwie.

—     Po jakiego czorta uciekałeś? — krzyczy rewirowy.

—                     Ja uciekałem? Ani mi się śniło. Ja piję wodę koszerną i lekarz zalecił mi po wypiciu wiele ruchu.

Dlaczegóż nie stanąłeś, kiedy widziałeś, że cię gonię?

• – Kto mógł wiedzieć, że pan naczelnik mnie goni — od­powiada Zyd z prostotą. — Myślałem, że pan naczelnik też pije taką wodę.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

OSTATNIE ŻYCZENIE

 

W szpitalu:

Muszę panu powiedzieć bolesną prawdę — powiada miody lekarz szpitalny do chorego. — Pański stan jest beznadziejny. Może pan chciałby kogoś widzieć? Tak, panie doktorze. Kogo?

Lepszego lekarza.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

TRZY PRZYCZYNY

TRZY PRZYCZYNY

—            Słuchaj Bor. Tu jest świetna wódka. Może napijesz się likiereczek?

—       Nie.

– Dlaczego?

– Dla trzech przyczyn: po pierwsze — doktór mi surowo zabronił po drugie — nigdy nie piję tak rano, a po trzecie po co pytałeś? Każ dać, to wypiję.

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Herszel wędrując po świecie wstąpił pewnego razu do oberży…

Herszel wędrując po świecie wstąpił pewnego razu do oberży i natknął się tam na straszliwie skąpą gospodynię.

—       Chciałbym coś zjeść…

—            To niemożliwe — odpowiedziała karczmarka, zerkając na obszarpany chałat gościa — wszystko zjedzone.

—    A co gotuje się tam w tym dużym garnku?

—       Ech, to brudna bielizna.

—            Więc pozwólcie przynajmniej spocząć. Jestem bardzo zmęczony.

—       Spocznijcie sobie…

Pod wieczór skąpica wyszła do stajni. Ostropoler skorzystał ze sposobności, zajrzał do garnka, a znalazłszy tam pierogi z mięsem, zjadł je z wielkim apetytem. Potem szybko ściąg­nął ineksprymable, wrzucił je do gotującej się wody i za­siadł z powrotem na ławie.

 

Wróciła karczmarka i tknięta złym przeczuciem zdejmuje pokrywę z garnka

 

– Oj gdzie moje pierogi?! — wrzasnęła przeraźliwie, zamierzając się warząchwią na Herszla.

– Co za pierogi? – zdumiał się przybysz. — Kobieto, czy jesteś przy  zdrowych zmysłach?! Przecież sama powiedziałaś, że w garnku gotuje się bielizna! Więc ja tam tylko dorzuciłem swoje brudne gacie…

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)

Herszel oczywiście nie uznawał postów religijnych…

Herszel oczywiście nie uznawał postów religijnych. Dopro­wadzony w Sądny Dzień przed oblicze rabina z Berdyczowa, wyznał ze skruchą:

Rabbi, ja wam powiem najszczerszą prawdę. Pięć lat te­mu bieda piszcząca ze wszystkich kątów mojego domu, na­sunęła mi grzeszną myśl, żebym się targnął na własne życie. Ale jak tu popełnić samobójstwo? Boję się jak ognia zimnej wody, mam bardzo wrażliwą szyję. Założyłem sobie kiedyś sznurek. Aj, jak to bolało! I strasznie się boję tego, jak się nazywa? No… do strzelania… I nagle przypomniałem sobie Pismo i to miejsce, gdzie pisze, że kto narusza świętość postu, ten pada martwy. Więc co też ja robię? Zjadłem fajny obiad w sam Dzień Pojednania, patrzę, a ja żyję! I znów zjad­łem fajny obiad w drugi Dzień Pojednania. I to straszne, rabbi, co za twarda natura! Już tak pięć lat jadam w postne dni i nie mogę umrzeć!..

VN:F [1.9.22_1171]
Rating: 0 (from 0 votes)